WHO IS WHO w SPP – Katarzyna Bigoś
Do SPP należę od 2017 roku.
Prawdziwym patchworkiem zajmuję się od 2011 roku – wtedy powstały pierwsze poduszki i narzuta. Buszując w internecie w poszukiwaniu informacji o tkaninach trafiłam na szyciowe forum, gdzie oprócz interesujących mnie informacji odkryłam patchwork. Nie zastanawiając się długo postanowiłam uszyć narzutę i dwie poduszki (jako prezent ślubny), a więc rzut na głęboką wodę. Udało się, nie utonęłam, za to wciągnęło mnie na dobre. Od wielu lat szyłam głównie odzież dla siebie i dla dzieci (nie zawodowo, jestem szyciowym samoukiem) ale już wcześniej zdarzyło mi się czasem uszyć coś patchworkopodobnego.
Aktualnie szyję na dwóch maszynach – Janome 525S i Janome MC6600P. Wcześniej miałam bardzo starego Łucznika wystanego w kolejce w roku 1985, a później Elnę 3210.
„Pracownię” mam w salonie (mieszkam w bloku), a główny warsztat pracy to ogromny stary rozkładany stół, na którym mieści się wszystko. No może prawie wszystko. Natomiast szmatki i różne inne niezbędne akcesoria opanowały szafy, szafeczki, szufladki, pudełka i puszki.
Szyję głównie typowe, klasyczne patchworki czyli kwadraty, prostokąty, trójkąty, paski, czasem trochę crazy, czasem aplikacje, ale… interesują mnie również inne techniki i muszę powoli spróbować confetti, stitch and slash, seminole, PP, ciągnie mnie do patchworku artystycznego – popełniłam już nawet jeden mały obrazek PP i małą próbkę seminole. Zacięcie trenuję pikowanie z wolnej ręki – dużo pracy jeszcze mnie czeka. Plany więc są, zobaczymy jak będzie wyglądać realizacja.
Wszystkie uszyte prace mam sfotografowane i kiedy zajrzałam tam w celu wybrania paru zdjęć do tej ankiety, to przeraziła mnie ich liczba. Sama sobie nie zdawałam sprawy, że w sześć lat powstało tyle prac. Są to:poduszki, kołderki dla dzieci, narzuty, podkładki, obrusy, maty na stół i bieżniki, etui wszelkiego rodzaju (na komórki, okulary, szydełka, druty, słuchawki itp.), worki (na papier toaletowy, pranie, pieczywo), torebki, torby na zakupy, kosmetyczki wszelkiej maści, pojemniki, koszyczki, korytka, łapki do kuchni – zwykłe, małe i duże „paszcze”, długie podwójne, przydasie krawcowej, pokrowce na maszyny, makatki, obrazki, ramki na zdjęcia, fartuszki, okładki/teczki duże i małe, karteczki okolicznościowe, maty łazienkowe, tzw. drobnica różna czyli breloczki do kluczy, wąż i jamnik antyprzeciągowy pod drzwi, igielniczek, około świąteczne zajączki, marchewki, reniferki, choinki, bombki, gwiazdki, literki, śnieżynki, koguty, kurki, mikołaje, ubranko na stary gazetnik, maskotki mysz i słonik, wisiorek konik morski i rybka, pokrowce na krzesła lub taborety.
Mata, linijka, nożyki, pisaki/ołówki to oczywiście niezbędne akcesoria, ale z biegiem czasu apetyt rośnie i sprzętu przybywa – ostatnia moja zachcianka, z której jestem bardzo zadowolona to linijki i super stopka do pikowania. Kiedyś kupiłam sobie taki gadżet jak „żelazeczko” do rozprasowywania szwów, ale z niego nie korzystam, wolę normalne żelazko. To maleństwo jakoś u mnie się nie sprawdziło i tylko mi przeszkadza.
Od dwóch lat jestem szczęśliwą emerytką i mam czas na codzienne szycie, co wcale nie oznacza, że mam dużo czasu – wydaje mi się nawet że mam go mniej. Inspiracje do szycia są moim zdaniem wszędzie. Oczywiście korzystam z internetu, ale staram się realizować własne pomysły graficzne. Nie zawsze efekt końcowy jest taki jak planowałam, bo moje prace często udoskonalam/poprawiam w trakcie szycia. Raz wychodzi to co chciałam, raz trochę inaczej, a czasami zupełnie coś innego.
Mam patchworkową biblioteczkę z książkami, kupuję angielskie i niemieckie pisma branżowe – prenumerowałam przez trzy lata Popular Patchwork, ale pismo się „popsuło” i jest w nim więcej reklam niż patchworku, więc się z nim rozstałam. Czasem sobie przywożę z UK jakieś pisma, ale najpierw dokładnie na miejscu sprawdzam co w nich jest.
Prac w zasadzie nie sprzedaję – z paroma wyjątkami (dosłownie parę prawie rodzinnych zamówień). Szyję dla rodziny, bliskich znajomych i dla siebie. Chyba nie mam jeszcze takiej pracy z którą nie mogłabym się rozstać, ale właśnie taką sobie szyję – mam gotowych 110 bloków Farmer’s Wife, które czekają na zszycie.Materiały kupuję w sklepach patchworkowych, ale nie tylko. Buszuję w lumpeksach gdzie można trafić na resztki kuponów nawet markowej bawełny, nowe męskie koszule w kwiatki, łączki, paski, kratki itp. albo piękne, duże, nie zniszczone damskie spódnice bawełniane (najlepiej marszczone bo wtedy jest dużo materiału).
Wzięłam udział w dwóch konkursach organizowanych przez SPP. Pierwszy to „Pomarańczowo mi” – otrzymałam II nagrodę w kategorii „Fiskars”, z której jestem bardzo dumna. Drugi, to „Raz na ludowo” w którym sukcesu nie odniosłam, ale było mi bardzo miło szyć i przedstawić moją pracę.
Parę razy zgłaszałam swoje prace na konkurs organizowany przez jeden ze sklepów internetowych z tkaninami – kilka z nich zostało nagrodzonych.
Na tym kończę moją prezentacją i niecierpliwie oczekuję na to, co opowiedzą o sobie Koleżanki i Kolega.
Katarzyna Bigoś.