WHO IS WHO w SPP – Magdalena Gąsowska
Jestem początkującą quilterką. Pierwszy patchwork uszyłam półtora roku temu. Była to narzuta 150×200 cm, bawełniany top z trójkątów o boku 15 cm (bawełna z odzysku z ubrań) i polarowy spód. Ma multum „szczypanek” i okropną lamówkę. Istniała realna obawa, że nie uda mi się go skończyć. Poukładanie kawałków tak, żeby mi się wzór podobał, było męką. Ale o dziwo, te wszystkie niepowodzenia zamiast mnie zniechęcić sprowokowały do dalszych prób. Zaczęłam szukać wzorów, przyglądać się, jak inni to robią. Oczywiście kopalnią pomysłów jest internet – Pinterest to podstawa. Zapisałam się na kilka kursów do Szkoły Patchworku Ani Sławińskiej, poszłam na kilka darmowych warsztatów i połknęłam bakcyla.
Najbardziej lubię szyć artquilty – szczególnie portrety. Wykorzystuję w nich aplikacje i pikowanie z wolnej ręki. W patchworku użytkowym królują u mnie poszewki na poduszki i czasami uda mi się uszyć jakiś kocyk. Chętnie próbuję nowych rzeczy i cały czas znajduję inspirujące rozwiązania, na które wcześniej nie zwróciłabym uwagi. Pomysły przychodzą wraz z rozwijaniem i opanowywaniem poszczególnych technik. Niemniej nadal uważam się za kompletnie początkującą.
W patchworku podoba mi się również to, że wcale nie trzeba mieć rozbudowanego akcesorium – wystarczy prosta maszyna (szyję na Husqvarna Viking E10), mata i nóż krążkowy. Dokupiłam sobie parę gadżetów (podświetlaną deskę do kopiowania i malutkie żelazko), ale bez nich też bym dała radę. Niezbędny jest mi mechaniczny nawlekacz do igieł – nigdy nie rozgryzłam tego wbudowanego w maszynę.
(zdj. po prawej “Ula” praca zgłoszona na konkurs “Pomarańczowo mi…”)
Lubię w swoich pracach wykorzystywać stare ubrania – nie tylko ze względu na możliwość nadania nowego kształtu niepotrzebnym przedmiotom, ale również ze względu na niepowtarzalne kolory i wzory.
Moje miejsce pracy to salon – wiąże się to z ciągłą koniecznością sprzątania materiałów, które się nigdzie nie mieszczą i wypadają z szafy, nitek, które wbiły się w wykładzinę, deski do prasowania, która stoi kolejny dzień zagradzając przejście w przedpokoju, maszyny z biurka, bo potrzebuję rozłożyć się z inną pracą – zdecydowanie przydałaby mi się pracownia, tak żeby rzeczy mogły leżeć tam, gdzie je zostawiłam i czekać na powrót sił i natchnienia.
(zdj. po lewej – “Tukan” poszewka na poduszkę)
W zeszłym roku zapisałam się do Stowarzyszenia Polskiego Patchworku – w ramach inauguracji mojego członkostwa, w sierpniu 2017 zorganizowałam pierwszą Spontaniczną Wystawę Patchworku. Bardzo mi się podobało wspólne oglądanie i komentowanie prac przyniesionych na spotkanie, kameralne rozmowy i fajna atmosfera.
Bardzo bym chciała poznać osobiście więcej osób, które zajmują się patchworkiem – wiele z nich znam z social mediów, część spotykam podczas różnych imprez branżowych i tych organizowanych przez SPP. Bardzo sobie cenię bezpośredni kontakt, więc być może w tym roku pokuszę się o zorganizowanie kolejnej spontanicznej wystawy.
(zdj. powyżej “Poławiacz pereł”)
Swoje prace prezentuję na facebooku i Instagramie. Zainteresowanych zachęcam do zajrzenia na moje konta.